Jak dla mnie dwie ostatnie sceny są po prostu mistrzowskie. Pierwsza kiedy Ghost Writer podaje kartkę z rozwiązaniem całej zagadki do Ruth. Napięcie jest budowane perfekcyjne, sam już fakt podawania kartki, które szybko idzie ale widzowi wydaje się, że trwa to całą wieczność jest niesamowite. Jeśli dodamy do tego muzykę, która temu towarzyszy to jest to w 100% doskonałe, no i oczywiście toast pisarza- świetne. Następnie scena zabójstwa, która nie była bezpośrednia obcesowa, rozsypane kartki lepiej to obrazują niż jeśli pokazane byłoby roztrzaskane zakrawione ciało autora widmo. Jak dla mnie jest to idealne posumowanie filmu, tak oczywiste ale jednocześnie sprytnie i inteligentnie wplecione w film.