Fakt, to dość przerysowany i kiczowaty film, ale przecież taka jest Eurowizja.
Fakt, fabuła jest przewidywalna, ale film nie nudzi ani przez chwilę.
Na plus wpadające w ucho piosenki, w soundtracku jest również kilka popularnych hitów, więc aż chce się śpiewać wraz z bohaterami. Eurowizyjne świry (jak ja) na pewno rozpoznają w obsadzie kilkoro uczestników wcześniejszych edycji konkursu. Humor jest dość absurdalny, ale idealnie komponuje się z opowiadaną historią. Wiadomo, nie jest to arcydzieło sztuki filmowej, ale moim zdaniem zasłużyło sobie na siedem gwiazdek z serduszkiem ♡
Nie tylko uczestników dało się rozpoznać (z tego co zapamiętałem to byli np. Salvador Sobral, Conchita Wurst, Loreen, Jamala, John Lundvik i jeszcze paru innych), ale również osoby, które są w jakiś sposób związane z ESC, np. Graham Norton, czy William z Wiwibloggs. W każdym razie śledzę Eurowizję dość dokładnie i było to dla mnie miłe zaskoczenie :)