Pomijając moją słabość do dawnego kina był naprawdę świetnym aktorem. Sprawdzał się zarówno w dramatach jak i (a może przede wszystkim) w repertuarze komediowym. Miał nieodparty wdzięk i charyzmę, a filmy z jego udziałem do dziś ogląda się z uśmiechem na twarzy. W dzisiejszym kinie (szczególnie młodszego pokolenia) bardzo mi brakuje takich osobowości jak Cary czy Jimmy Stewart.