Którego z bohaterów serialu darzycie najmniejszą sympatią?
Mnie do samego końca irytował Andy i [spojler!] kiedy w 9. sezonie wypłynął swoją łodzią to miałam cichą nadzieję, że już do serialu nie wróci. Niestety po swoim powrocie stał się jeszcze bardziej wkurzający.
Jestem ciekawa waszych opinii. ;)
Ja uwielbiam prawie wszystkich bohaterów, aktorzy zagrali niesamowicie, ale myślę, że mogę wskazać przynajmniej jedną taką osobę. To Todd Packer, z jednej strony wiem, że mniej więcej musi to być taka postać i czasem takie zachowanie nawet mi się podobało, bo pasowało do tej sceny, ale też zdarzało się, że mnie trochę wnerwiał w ten negatywny sposób.
Chris Finch z brytyjskiej wersji jest znacznie fajniejszy i ciekawszy. W oryginale jest to wkurzający oblech ale fajnie się to ogląda. Todd Packer to zwykły amerykański cham, a do tego jest go bardzo mało w serialu.
W moim przypadku to był Ryan. Nie był jakoś strasznie irytujący, ale z całego biura lubiłem go jednak najmniej.
Najgorsza oczywiście była Pam. Na drugim miejscu mógłbym umieścić Angelę. Stanley był olbrzymim hipokrytą. Podobnie z resztą jak Jim, który wielokrotnie pokazywał niskich lotów zasady moralne. W sumie już od pierwszego sezonu.
Andy, Gabe, Ellie, Robert California, Joe Bennet i Deangelo, czyli prawie wszyscy nowi. Mam wrażenie, że twórcy po prostu przedobrzyli. Oryginalna obsada się wyróżnia, każdy ma swoje dziwactwa, ale jest to jakoś zrównoważone i dzięki temu zjadliwe. A każdy kolejny bohater jest nie jakiś, tylko po prostu dziwny.
Angela - nigdy nie spowodowała u mnie uśmiechu, jej komentarze były irytujące, niepotrzebne - lepiej żeby jej po prostu nie było. Gabe - nie lubili go ani pracownicy biura, ani ja (jeżeli miał tak zagrać to czapki z głów, bo jednoczy ludzi swoją postacią, ale do serialu nic dobrego nie wnosi). Było mnóstwo innych, szczególnie w ostatnich sezonach: Neillie, California, stażyści itd.
Może nie nasrane.. Ale każdy z osobna był trybikiem w tej biurowej maszynce, bez którego to wszystko tak pięknie by nie grało. Każdy z nich reprezentował inną osobowość- i właśnie ta różnorodność sprawiła, że chce się ich oglądać bez końca :). Aa to, że jakaś postać nas wybitnie irytowała, to tylko chapeau bas dla aktorów, za to, że takie emocje w nas wzbudzili ;) Ach, a co do postaci Andy'ego w 8 i 9 sezonie, również miałam mieszane uczucia, ale tak musiało być, to była jego przemiana.. Zresztą, zwróćcie uwagę jak bardzo zmieniły się wszystkie postacie na przestrzeni tych 9ciu sezonów.
Mnie najbardziej irytował Jimm. Niby taki żartowniś a tak naprawdę miał wielkiego kija w doopie. Szczycił się, że jest mistrzem wykręcania się żeby wyjść z kimś na imprezę, nigdy nie przebierał się w halloween, śmiał się tylko ze swoich żartów. Był strasznie fałszywy. Nie miał żadnych oporów, żeby za plecami Michaela ubiegać się o te samo stanowisko w centrali firmy.
Dodatkowo jak był sprzedawcą to organizował igrzyska w biurze aby się poobijać, a jak był współmanagerem to gonił wszystkich do roboty aby się pokazać.
Jim to zdecydowanie moja ulubiona postac. Lubie jego charakter i poczucie humoru. Jego relacje z Dwightem to sól tego serialu :)
Najbardziej za to nie lubie Andy'ego, Packera i Angeli.
dwie najmniej lubiane postacie przez mnie to Phyllis i Stanley, dobrze że nie było ich dużo :)
Phyllis - bo często była taka passive aggressive i nieraz wydawała mi się jakaś taka obleśna, no nie polubiłam jej
Stanley - wieczna maruda i serio zarażał tymi swoimi negatywnymi emocjami, co oczywiście jest szapo ba dla aktora :)
Pam była dla mnie tak irytująca, że przez nią odpuściłam sobie serial. Była taką hipokrytą. Ona mogła robić z kogoś żarty, wypytywać innych o rzekomy romans ludzi z pracy, całować się z Jimem, gdy miała jeszcze narzeczonego, ale gdy Michael z niej zażartował, koleżanka zdradziła, że są plotki na temat jej romansu lub gdy jej narzeczony miał obleśne teksty, to już nie było tak fajnie i była wkurzona jak oni mogli. Reszta postaci jest różna, ale ciekawie napisana i coś wnoszą do serialu, mimo że nie wszystkich chciałabym mieć w swoim otoczeniu.
Niestety, nie :/ jak ja się cieszyłam z sezonu 8 i 9!!! Sam serial spoko, ale jego nie mogłam znieść
Tak ,nie raz tak mnie irytował,ze tylko na plaskacza zasługiwał .Ale zarazem to najbardziej tragiczna postać w tym serialu.Pierwsze skojarzenie -Michael jest jak Don Kichot.
Jejku w końcu ktoś ma tak samo jak ja!! Jak siadałem do serialu byłem pewien że pokocham Michaela ale okazał się najbardziej denerwującą postacią! Przez pół serialu masz ochotę dać mu w pysk żeby się w końcu uspokoił. Na początku był śmieszny ale potem męczył okropnie, po jego odejściu inne postaci w końcu nabrały oddechu i ten „rozkład sił” się trochę zrównoważył
+1, sezon 8 i 9 najlepiej mi się oglądało, wręcz poczułam ulgę gdy Michaela już nie było. Poziom cringu jaki wnosił był dla mnie tak niekomfortowy, że nie byłam w stanie obejrzeć kilku odcinków pod rząd, ewidentnie to nie mój typ humoru.
W końcu, tak czytam i sobie myślę, czyżby każdy kocha tego pierdzielonego gbura i frajera. Jestem dopiero na drugim sezonie więc nie chce dokładnie czytać bo pełno tu spoilerów ale wracając do tematu, nie ma odcinka żeby Michael jej zrobił czegoś frajerskiego, żenującego i pogardliwego.
w dalszych odcinkach po prostu przewijałam jego sceny, nie dałam rady oglądać po prostu :/
Póki co jestem na 6 sezonie i najgorsi są dla mnie Jim i Pam. Hipokryci, sądzący, że są lepsi od innych.
Kevin,Phyllis,Gabe ,Todd Packer te postacie były dla mnie najbardziej irytujące.
Zdecydowanie Neilly i Robert California. Miałem z każdą minuta nadzieje, ze to ich ostatnie chwile w serialu.
A tu niestety...On zagrał cały sezon, a ona dwa...
Zdecydowanie Erin. Sama nie wiedziała, czego chce tak naprawdę i jakoś nie pasował mi na tej recepcji.
Zdecydowanie Packer, Roy i może trochę cicha myszka Pam. Oczywiście wielu z pozostałych postaci nie chciałabym mieć w swoim miejscu pracy i tylko by mnie irytowali (Stanley, Phyllis, Toby, Angela), ale oglądanie ich było fajne, bo byli wyraziści.
Nie lubilam Todda, bo to zwykly prostak i cham. Drugi to Ryan, bo byl poprostu niemily.
Pam i Jim, czesto mnie denerowowali, ich zarty z innych. Pam taka niby szara myszka, a potrafila sie podsmiewywac ze wszystkich. Jim czasem byl fajny i blyskotliwy, ale czesto przeginal.
Moja ulubiona postac to zdecydowanie Dwight :) Bez niego serial by duzo stracil.
Po pierwszym sezonie: zdecydowanie Michael. Nie wiem jak dalej, bo serial potem podobno mocno odchodzi od brytyjskiej wersji, ale w pierwszym sezonie nie pojmuję właściwie jak można go lubić. Gość to taki Jaś Fasola plus chamstwo i bucerka. Tak glupi i niekompetentny, że cały czas zastanawiasz sie jakim cudem nikt go jeszcze nie wywalił, czy nie mają tam jakiś okresowych ankiet, ocen, czy ma na wszystkich haki? Zachowuje się jak za przeproszeniem uposledzony, nie wykonuje żadnej pożytecznej pracy, tylko dezorganizuje pracę innych, nie jest śmieszny tylko żalosny (wiem, że takie było założenie i na tym polega cringe ale co z tego?), a jego tragizm nie budzi współczucia bo jednocześnie jest zwykłym bucem, chamem, seksistą, rasistą, i czym jeszcze sie da. Nie szanujące swoich pracownikow, w paskudny sposób ich obraża i lekceważy, jest zwyczajnie na maxa żenującym, nieprzyjemnym typem, połączeniem takiego stereotypowego szefa Janusza i pijanego wujka z wesela. Brakuje tylko by klepał Pam po tyłku, bo to dokładnie ten poziom. I niestety jest go na ekranie najwiecej.
no właśnie nie. Michael nie jest ani rasistą, ani seksistą, ani innym istą. Po prostu gość kompletnie nie ma wyczucia jak się zachować, ani pojęcia, że jego teksty mogą innych zranić. Zauważ, że za każdym razem kiedy wychodzi z niego x to on chciał w tym momencie dobrze. Poza tym jak opowiadał pracownikom o ślubie swojej matki, albo program, w którym wystąpił jako dziecko, myślę, że jego dzieciństwo właśnie wpłynęło na jego zachowanie.